Moje pierwsze spotkanie z Karlosem to okres szkoły podstawowej. On był wtedy bardzo aktywnym ministrantem w katedrze (był nawet przez pewien czas szefem).
Późniejszy okres to szkoła średnia i wspólne treningi – biegi sprinterskie. Uzyskiwaliśmy na 100mwyniki około 11,3s, w co Madej nie wierzy i sobie kpi.
W tym czasie miało też miejsce nasze wspólne uczestnictwo w duszpasterstwie młodzieży (ks. Sosnowski, ks. Dworak, częste spotkania z biskupem pomocniczym Jerzym Strobą). Były nadzieje, że któryś z nas pójdzie do seminarium, ale stało się inaczej. Od 1974 r uczestniczyliśmy w DA Szefa i w 1975 razem pojechaliśmy na obóz w Wetlinie, gdzie Karlos był Szeryfem. W tymże roku przed warszawską pielgrzymką braliśmy udział w składaniu życzeń kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu, gdzie miał miejsce pewien epizod. Prymas przed błogosławieństwem stwierdził, że powinien mieć nakrycie głowy. Wziął od Karlosa fioletowy cylinder i w nim udzielił błogosławieństwa.
W 1981 w październiku Karlos, Witek i ja dokonaliśmy wytyczenia trasy gorzowskiej pieszej pielgrzymki lecz z Zielonej Góry. Potem stan wojenny, Karlos w więzieniu, jeździłem do Kalisza z jego rodziną.
W 1983 powróciła idea pieszej pielgrzymki, tym razem z Gorzowa. Przez kolejne trzy lata Karlos był głównym organizatorem ( ja pomagałem).
Może zbyt mało mówię o Szefie, ale wiadomo że ks. Witold był i jest cały czas naszym mentorem.
W 1986 r. uczestniczyliśmy i wydatnie pomagaliśmy w pielgrzymce do Rzymu z dziećmi niepełnosprawnymi (z ks. Zygmuntem Czepirskim). W roku 1988 organizowaliśmy wspólną pielgrzymkę do Fatimy (rodziny katolickie i DA). Trwała ona ponad 30 dni (jeden autobus bez klimatyzacji, jeden kierowca, ogólny koszt 100 dolarów USA).
Można by wiele pisać o Karlosie, jego wielkiej aktywności i dokonaniach, ale to już inni na pewno wiedzą lepiej. Tadek był moim przyjacielem od młodości do późnej starości i za niego Bogu dziękuję.